Archiwum 23 listopada 2002


lis 23 2002 jest jednak ONA...
Komentarze: 4

No i wykrakalam....Jednak ON ma dziewczyne...A ja..A ja nie wiem,nie umiem sie z  tym pogodzic...Tak jak juz napisalam nie potrafie sobie wyobrazic GO z inna...Do tej dziewczyny nic nie mam,ona nie jest winna...Nie moge kogos obwiniac za to,ze istnieje...Nie ona-bylaby inna....Myslalam,ze lzy,smutki i wszystkie inne dolki o doliny mam juz za soba,ale widze,ze one tak naprawde dopiero sie zaczely. Co innego zyc ze swiadomoscia,ze ON jest wolny,nie spotyka sie z nikim, chociaz z drugiej strony,jesli GO kocham,to chce dla niego jak najlepiej...A co innego wiedziec,ze to NIE o mnie mysli, nie ZE MNA chodzi do kina, do parku....NIE MNIE dotyka, NIE MNIE caluje...Tylko JA JA JA JA JA.....Nie potrafie sobie wyobrazic sytuacji, w ktorej spotkalabym ich  razem, szczesliwych, usmiechnietych od ucha do ucha...Jak ja bym zareagowala tez nie potrafie sobie wyobrazic. Mialabym przejsc kolo nich i z udawanym usmiechem na twarzy powiedziec do niego "Czesc"?? Przeciez to samo w sobie jest idiotyczne...Na druga strone ulicy tez bym nie przeszla,przeciez "jestesmy kumplami", a kumple sie nie unikaja...Jedyna rzecza, ktorej nie zaluje jest to,ze nie dalam  mu tego, co dla kobiety powinno byc najcenniejsze....

*nierozumiana* : :